„A z głębi samotności, z otchłani
mocy mej
Przejrzyste wyrwę serce, w ofierze
Słońcu dam…”
(Jarosław Iwaszkiewicz "Król Roger" - libretto; z hymnu na cześć natury)
(Jarosław Iwaszkiewicz "Król Roger" - libretto; z hymnu na cześć natury)
Miejsce akcji: Cappella Palatina, Pałac Normanów, Palermo, Sycylia, Italia
Czas: 1140 - 1170
Pamięci Karola Szymanowskiego dedykuję...
Gdy przyjeżdżam do Palermo muszę iść do króla. Jako nowo przybyły mam obowiązek spłacić daninę królewskiej ciekawości. A jest ona nieposkromiona. Król polecił swego czasu sporządzić ogromną srebrną tarczę. Nanosi się na nią znane morza, krainy, rzeki i miasta. Srebrnej tarczy towarzyszy opis. Zawiera on obyczaje, zajęcia, wygląd stroju i rozrywki mieszkańców owych dalekich krain. Nawet zwierzęta, klimat, drogi i pomniki są w tym świecie uwzględnione. Ten opis świata sporządza się na podstawie opowieści, które przywozi każdy, kto zawita do sycylijskiej stolicy. Król natychmiast wzywa do swoich komnat i każe opowiadać gościowi co widział, słyszał i przeżył. Oto co mu powiedziałem:
Widziałem krainę, w której greckie bogactwa mieszają się z arabską mądrością, a chłodny temperament ludu z Normandii poskramia afrykańskie tam tamy. Obfite w trawę i ukwiecone na żółto łąki ścielą się na wzgórzach opadających ku morzu. Wśród nich ruiny greckich świątyń i kamienie zdobione w reliefy. Są też miasta, w których ulicach tętni przemieszanym życiem różnych ludów. Jedni stawiali kolumnady, inni meczety, a pozostali mozaikowe kościoły. Jedni walczyli z drugimi, ale pokonani nadal mieli swoje miejsce. Chrześcijanie zatrudniali muzułmanów. Muzułmanie współpracowali z Grekami. A wśród nich Normanowie, Włosi, Afrykańczycy.
W tej krainie spotkałem króla o imieniu Roger. Król czuł się uwięziony w ciasnych ramach chrześcijańskiego kościoła. Tęsknił za nowym światem, w którym wolność radosnego życia będzie nieograniczona. Gdy pewnego dnia król swoim zwyczajem przybył do katedry, to dowiedział się, że w jego krainie jest pewien człowiek, którego nazywają Pasterzem. Słyszałem śpiew tego pasterza i jego słowa: „Mój Bóg jest piękny jako ja”. Mieszkańcy tej krainy zauroczyli się śpiewem i słowami Pasterza. Król jednak poczuł się zaskoczony i uznał, że to heretycka działalność. Kazał poddać Pasterza pod sąd.
Urokowi pięknego śpiewu głosiciela radości uległa także małżonka króla. Jednej nocy podczas pełni księżyca Roksana śpiewała tak pięknie prosząc swojego króla, by okazał się sprawiedliwym sędzią wobec pasterza, że oprzeć się jej wydawało niemożliwym. W dzień sądu Pasterz stanąwszy przed obliczem króla rozpoczął swój magiczny śpiew. Jego tenorowy głos obezwładniał wszystkich zebranych. Rozchodził się po salach całego pałacu. Dźwięczał w korytarzach i sercach każdego, kto go usłyszał. I choć sam król pragnął nowej jakości w swoim życiu, to nie rozumiał przesłania Pasterza. Kazał go zakuć w kajdany i uwięzić. Pasterz jednak nadludzką siłą rozerwał łańcuchy i rzucił się w wir tańca. Tańczył jak zaczarowany czarując jednocześnie każdego w zasięgu swojego wzroku. Uwiedziony wcześniej głosem, a teraz tańcem lud ruszył za swoim Pasterzem. Wraz z nimi podążyła królowa.
Byłem też świadkiem rozpaczliwych poszukiwań, które król natychmiast wdrożył. Gdy wreszcie dotarł do ruin greckiej świątyni, w której królowa przebywała z Pasterzem i oczarowanym ludem, to podjął próby odczarowania jej. Długo i z rosnącą ekspresją prowadził król wokalizy na przemian z Pasterzem i królową – na próżno. Głęboko w noc idące śpiewy nic nie wyjaśniały. Finał tej sceny przemienił się w nadzwyczajną improwizację głosów i rytmu śpiewu, i stopniowo objął wszystkich z wyjątkiem króla. Ten stał oszołomiony i pełen żalu patrząc bezradnie na ekstazę, jak w dionizyjskich bachanaliach. Pasterz natomiast jawił się jak bóg Dionizos w chwili ziemskiego uniesienia.
W tej bezradności król poczuł na swoich zamkniętych powiekach pierwsze promienie sycylijskiego słońca. Postacie oszalałej dionizyjskiej nocy zaczęły znikać, a on sam budzić się powoli z pełnego wrażeń snu. Patrząc w okno poczuł, że z jego piersi wydobywa się melodia hymnu na cześć słońca, a radość przepełnia jego duszę…
- Ależ to mój sen – powiedział król, gdy skończyłem swoją opowieść. – To mnie przyśnił się ten Pasterz. To ja od tamtej pory czuję radość z każdego nowego dnia. To mnie promienie słońca rozświetlają duszę, mimo bólu utraty żony. A jej głos koi mnie w chwilach smutku.
- To niemożliwe, Wasza Królewska Mość – odparłem. – To dopiero się wydarzy, gdy polski kompozytor Karol Szymanowski zajrzy do Twojej prywatnej kaplicy.
- A cóż ma do tego Cappella Palatina?
- Dzięki niej kompozytor pojął ideę afirmacji życia. To w niej przeplatają się wszystkie sycylijskie światy. To w niej arabskie sufity łączą się z greckimi kolumnami, a ściany noszą bizantyjskie mozaiki. Twoja kaplica to efekt różno wyznaniowej współpracy. Świat piękna i tolerancji.
- Chcesz zatem powiedzieć, że mój sen dopiero mi się przyśni?
- Tak, gdy Szymanowski skomponuje operę, której będziesz bohaterem. A kluczem do niej uczyni słowa Pantokratora i Twoje przyzwolenie, by każdy miał swojego Boga. Pozwolisz Panie, że zajrzę teraz do Twojej kaplicy…?
I dopiero, gdy opłaciłem swoją opowieścią wejście, to mogłem podziwiać niezwykłe piękno mieszających się ze sobą światów kaplicy Rogera II. Wśród tych światów arabska mądrość zawarta w stalaktytowych, drewnianych sufitach, greckie piękno w marmurach kolumn i chrześcijańskie historie biblijne w mozaikowym złocie. A w absydzie Pantokrator, w którego rękach księga z przestrogą: „Nie sądźcie z zewnętrznych pozorów, lecz wydajcie wyrok sprawiedliwy.”
2 komentarze:
Muszę przyznać, że ta opowieść jest wciągająca i niesamowita w formie. Zawsze chciałam zobaczyć Palermo i jego skarby. Może jeszcze się uda... Piękne te mozaiki, mądry król :-)
pozdrawiam serdecznie,
Barbara
Uwielbiam takie szkatułkowe konstrukcje narracji. Niesamowite jak tekst oddaje w formie formę kaplicy - dzieła, które opisuje. Jest w nim wszystko i życie Rogera, i opera, i kaplica, i przesłanie, i geniusz Szymanowskiego.
kłaniam się i gratuluję pomysłowości i talentu
Jan P.
Prześlij komentarz