środa, 16 marca 2011

Uffizi, Piero della Francesca i dramat małżeński w najsłynniejszym dyptyku świata cz.1


Dyptyk książąt Urbino

Miejsce: Włochy, Toskania, Florencja, Galeria Uffizi, sala ósma, zwana salą Lippiego
Czas: 1472 rok
Autor: Piero della Francesca



Bohaterowie tego podwójnego portretu to małżeństwo z trzynastoletnim stażem. Ważne w owym czasie figury książęce. On Federigo Montefeltro, to książę Urbino – krainy graniczącej z Florencją. Ona pochodzi z Mediolanu, bo jest córką Aleksandra Sforzy, a siostrą słynnego Lodovica, który w swoim mediolańskim Palazzo sponsorował geniusz Leonarda da Vinci. 

Batysta czyli Chrzcicielka, bo tak miała na imię, została wysłana do Urbino, by wyjść za mąż za mężczyznę o dwadzieścia trzy lata starszego. Jeśli dziś, prasa bulwarowa ma pożywkę ze związków, w których jest duża różnica wieku, to znaczy, że od renesansu wiele w tej kwestii uległo zmianie, bo wtedy nikogo to nie dziwiło.



- Czuję, że tym razem będzie syn – myśli Batysta patrząc na swojego męża zmęczonym wzrokiem. On przez zaciśnięte usta i wyłupiaste oko sprawia wrażenie mocno wątpiącego.





Oboje są sławni w wielu krainach włoskich, bo Federigo parał się kondotierstwem. Oznacza to, że zarabiał dowodząc najemnymi oddziałami na usługach różnych władców, poszczególnych krain włoskich. Zarabiał na wojnie. W latach pokoju też mu płacono, ale znacznie mniej. Dbał o rodzinę i swoją krainę bardzo, bo na jego temat powstały same pochwalne wersy. Ludzie żyli skromnie, ale podobno każdy miał co jeść, a książę nie musiał obawiać się o swoje życie w granicach własnego państwa. Był miłośnikiem malarstwa i książek. Wolny czas spędzał na rozwijaniu swojego intelektu.



Kiedy osiągnął wiek dojrzały przyjął na swój dwór czternastoletnią Batystę i pojął ją za żonę. Biedaczka była jeszcze dzieckiem, kiedy dojrzały, oszpecony trybem życia kondotier zechciał założyć rodzinę. Musiała wiele barier pokonać w sobie ta dziewczyna, bo mąż poza tym, że był starszy, to jeszcze bez prawego oka i nasady nosa. Czy między nimi mogła zaistnieć intymność, namiętność, szczęście…? Czy dziecko z Mediolanu w okresie dorastania może dostrzec pod fasadą oszpeconej twarzy i dojrzałego wieku cechy pozwalające na pokochanie? 


/wersja audiowizualna artykułu wzbogacona o dodatkowy materiał ilustracyjny/





Nie wiadomo jak między nimi było naprawdę, ale wiadomo, że książę marzył, jak każdy wojak o synu. Batysta natomiast rodziła córki jedną po drugiej, aż wyszło ich osiem. Od razu przychodzi mi na myśl ile biedna musiała w związku z tymi ciążami i porodami wycierpieć. Jak szybko zaczęła dorastać od czasu, gdy wyszła za mąż mając czternaście lat, ba wręcz starzeć się. 

W jej przypadku twierdzenie, że młodsza partnerka odmładza starszego nie sprawdziło się, bo to Federigo wyraźnie postarzył swoją żonę czekając aż urodzi mu ona syna. Urodziła w dziewiątym połogu i wyzionęła ducha. Na najsłynniejszym renesansowym portrecie ma dwadzieścia siedem lat, jest w ciąży i za chwilę umrze. Trzynaście lat ciężkiej małżeńskiej pracy opłaciło się, ale tylko księciu. 

c.d.n.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Podobają mi się te rozważania. Można zatrzymać się na chwilę, przyjrzeć obrazowi tak po ludzku. Zaczęłam empatyzować z Batystą. Obrazu na żywo nie widziałam, ale nabrałam ochoty.
Pozdrawiam, Anna

guciamal pisze...

Ciekawy wpis. Kiedy kolejny raz będę w Ufizzi przyjrzę si temu obrazowi z większym zainteresowaniem, czytałam trochę o rodzie Sforców, ale moimi ulubieńcami są zdecydowanie Medyceusze, a nad Leonardo przekładam M.A. Anna ma rację - ja również zamysliłam się nad losem biednej małżonki i poczułam do niej empatię.
Pozdrawiam
ggpodroze-bloog.pl