sobota, 24 listopada 2012

Bosch z Calle de Serrano


Miejsce akcji: Hiszpania, Madryt, Calle de Serrano, Museo Lazaro Galdiano
Czas: późny XVw.
Autor: Hieronim Bosch
Tytuł: "Jan Chrzciciel na pustyni"

Wskazówki dla początkującego adepta sztuki medytacji chrześcijańskiej, od jednego z mistrzów średniowiecznej szkoły nadreńskiej, mogłyby wyglądać tak:

Zanim zaczniesz ćwiczyć się w sztuce medytacji chrześcijańskiej musisz wiedzieć, że kontakt medytacyjny należy podejmować jedynie z tymi obrazami, które są do tego celu przeznaczone. Nie trzeba szukać pól do medytacji tam, gdzie ich nie ma. Zatem obrazy ołtarzowe są przeznaczone do czegoś innego. Można, a nawet warto, podziwiać ich piękno. Studiować ich przesłanie, dyskutować o podjętym przez malarza temacie. Wszystko to ma duże walory intelektualne oraz estetyczne. 









Do medytacji jednak trzeba wybierać te obrazy, których zadaniem jest pozwolić ci zrzucić bariery cielesne i nawiązać kontakt z własną duszą, by ta mogła łączyć się z Bogiem w procesie przemiany.
Wiedz zatem, że każda gmina chrześcijańska zleca wykonanie takiego obrazu znanemu i wtajemniczonemu w mistykę chrześcijańską mistrzowi.
Tak było u nas. Postanowiliśmy powierzyć to nadzwyczajne zadanie mistrzowi, którego intelektualne zdolności oraz dusza mogły najlepiej objawić się w takim obrazie. Przy tym jednocześnie, dać członkom naszej gminy możliwość najpełniejszego zgłębienia tajemnicy przemiany. Słuchaj więc uważnie, co powinieneś zrobić, bo to jak zaczniesz może zdecydować o tym, jak zakończysz.

Etap pierwszy – cogitatio (poznanie)

Krok pierwszy – pole relaksacji:
Zaczynasz od twarzy Jana Chrzciciela. Patrzysz na nią uspokajając wzrok i rozbiegane myśli. Widzisz jego przymknięte powieki, wyrazistą linię nosa i łagodny rysunek ust. Jego twarz otulają delikatne i puszyste kępy zarostu. Długie włosy biegną do szyi i łączą się z brodą. W ich miękkości, którą możesz sobie z łatwością wyobrazić zatapia się lewa dłoń. Podpiera ona głowę tak, jakby raczej chciała dotknąć ucha wskazując, że je nadstawia. Przesuwasz wzrok po przedramieniu i widzisz niezwykłą purpurę tkaniny, w którą Jan Chrzciciel jest ubrany. Faktura materiału, zagięcia, marszczenia. Studiujesz to wnikliwie i koncentrujesz się na kierunku załamań. Jednocześnie Twoje myśli nabierają łagodnego tempa i krążą coraz bardziej wokół tego, co widzisz. Wszystko inne przestaje mieć znaczenie. Dostrzegasz krawędź tkaniny i tuż przy niej, skierowany w dół,  palec wskazujący prawej dłoni. Zanim jednak podążysz tam, gdzie wskazuje, to zauważysz płaszczyznę wielkiego kamienia. Zorientujesz się, że to na nim opiera się postać Jana Chrzciciela. Gdy tylko poczujesz, że Twoja własna twarz roztopiła się w wizerunku Chrzciciela, to znaczy, że pokonałeś granicę napięcia emocjonalnego i jesteś gotowy, by przejść dalej. Już twoje pragnienie podążenia za palcem Chrzciciela dominuje na tyle, że wzrok kierujesz w dół. Wychodzisz więc z pola relaksacji  i wstępujesz w pierwsze pole kontemplacji.   

Krok drugi – pierwsze pole kontemplacji:
Widzisz baranka, który leży pod samym głazem. Ma podkulone przednie łapy i spokój w ciele. Szeroko otwartymi oczami patrzy wprost na ciebie. Gdy kontemplujesz jego wizerunek, to odnosisz wrażenie, że nawiązuje on z tobą kontakt uśmiechając się. Twoja wewnętrzna potrzeba ujawnia się w postaci wizualizacji, której dokonujesz automatycznie. Nad głową baranka wizualizujesz bowiem lśniący złotem nimb. To jedyne co musisz tutaj zrobić. Blask aureoli nad głową zwierzaka uświadomi ci najważniejszy symbol naszej wiary. Poczujesz, że każda istota ma w sobie pierwiastek boski. Uświadomisz sobie, że nawet małe, niepozorne i łagodne zwierzątko jest istotą boską, w której przejawia się kosmiczna moc. Ta świadomość pozwoli ci przejść do drugiego pola kontemplacji.

Krok trzeci – drugie pole kontemplacji:
Gdy twój wzrok przesunie się na stopę Jana Chrzciciela, to pomyślisz o swoim pochodzeniu i człowieczeństwie. Skąd przybywasz, dokąd zmierzasz, jak kroczysz i z czym przechodzisz przez życie. Świadomość ciągłego kontaktu stopy z ziemią sprawi, że zapragniesz dowiedzieć się, co jest ponad nią. Dlatego przesuniesz wzrok po wijącej się łodydze nieznanej ci dotąd rośliny. Dostrzeżesz zastanawiające połączenie silnego pnia, z którego wyrastają gałęzie obsadzone liśćmi drzewa oliwnego i jednocześnie łodygi jak od ostu. Zauważysz duży liść gorczycy, który wyraźnie rozdziela przestrzeń liściastą od przestrzeni kolczastej. Mimo to wejdziesz po tej gałęzi. Spotkasz pięć skierowanych w stronę głowy Jana Chrzciciela małych ziarenek. Kierują tam, gdzie już byłeś, więc pójdziesz główną gałęzią wyżej. Zakończysz w ten sposób odkrywanie pól kontemplacyjnych. Będziesz gotowy, by znaleźć się w samym centrum.

Krok czwarty – pole koncentracji:
Zatrzymasz się na dużej, jasnej krągłości. Zobaczysz, że jest wypełniona ziarnami, które zjada mały ptak. To jest pole koncentracji. Przed tobą ważne zadanie, dzięki któremu dokona się akt cogitatio, czyli pierwszy stopień poznania intuicyjnego. Twoje zadanie polega na kontemplowaniu wszystkich ziarenek w polu twojego widzenia. Musisz rozpocząć cogitare i putare, czyli zbieranie, różnicowanie, a także porządkowanie. Zastanawiaj się więc nad położeniem poszczególnych ziarenek i zróżnicowaniem wijącego się krzewu. Rozpoznaj jego eklektyczny charakter. Ponazywaj elementy, z których się składa. Rozróżnij liście, rozróżnij łodygi i nazwij sprzeczności. Zauważ czym jest przestrzeń od stopy Jana Chrzciciela do baranka. Co jest pomiędzy nimi. 

Gdy zobaczysz, że na poziomie plastycznym wszystkie elementy są wytłumaczalne jedynie w kontekście symbolicznym, to zaczniesz szukać ich znaczenia. W stopie dostrzeżesz Stary Testament, w baranku Nowy Testament. W liściach figowych symbol raju, a w spróchniałych częściach rośliny symbol przemijania. Jest jeszcze cierniowość gałązek, jako symbol cierpienia i jego przepływu w życiu. Zechcesz także odkryć znaczenie samej skały. Zatem jej kształt przywiedzie ci na myśl grobowiec, z którego powstanie Syn Boży. Przestrzeń między stopą, a barankiem określi się w twoim wnętrzu jako proces, który dzieje się, a którego świadkiem jest  Jan Chrzciciel. 

Gdy poczujesz, że rola Chrzciciela, to rola świadka dla dziejącej się ewolucji, to będziesz gotowy zamienić cogitatio w meditatio. Przejdziesz więc pierwszy stopień wtajemniczenia, zakończysz etap cogitatio. Będziesz mógł rozpocząć drugi, czyli właściwą medytację – meditatio („zgłębianie od środka”). Rozpoczęcie tego procesu będzie możliwe dopiero wtedy, gdy pokonasz materialny wymiar elementów przedstawionych w tym obrazie i utożsamisz się z Janem Chrzcicielem w roli świadka. Taki jest cel poznania. Spróbuj zatem poćwiczyć cogitatio, a doprowadzi cię ono do otwartości na meditatio. Gdy uznam, że jesteś już gotowy, to dam ci kolejne wskazówki.






P.S. Z uwagi na dużą złożoność i zagęszczenie symboliki chrześcijańskiej w tym obrazie, zamiast opisywać szczegóły mające wyłonić się jako przedmiot medytacji (a zatem dalszego etapu kontaktu z tym dziełem) zachęcam, Drogich Czytelników, do samodzielnego poszukiwania. Stan medytacji pod wpływem tego obrazu, po tym jak, pokona się już etap poznawania tego dzieła, który jedynie tu zainicjowałem, może przynieść ciekawe rezultaty. Jest to bowiem jedno z najwspanialszych w świecie dzieł sztuki o głębokim, mistycznym znaczeniu. Jest to także obraz, uznawany przez specjalistów, za najlepszy w dorobku Hieronima Boscha i jeden z najbardziej przeze mnie ulubionych.


P.S. Patronem artykułu jest portal:



6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Uwielbiam obrazy Boscha. Domyślam się, że wszystkie jego stworki i dziwaczne roślinki mają ukryte znaczenie. Rzeczywiście, najczęściej skupiamy się na powierzchni, rzadko zgłębiamy wnętrze obrazu... Pięknie Pan opowiedział jak w tym obrazie przedrzeć się przez powierzchnię. Będę próbowała. Pozdrawiam jak zawsze ciepło i dziękuję za kolejny świetny tekst.
Magdalena R.

Daniel Jerzy Żyżniewski pisze...

Po przeniknięciu przez barierę poznawczą, medytacja chrześcijańska dopiero się zaczyna...
serdeczności Pani Magdaleno :-)

Anonimowy pisze...

A mnie ten korzeń wystający z kamienia zaciekawił. Jestem pewien, że także ma swoją symbolikę... Dziękuję za inspirację,
pozdrawiam, Janusz

Daniel Jerzy Żyżniewski pisze...

Korzeń mandragory wystający z głazu ma tutaj szczególne znaczenie, Panie Januszu. Jest też jednym z kątów ukrytego w tym obrazie trójkąta równoramiennego. Zachęcam do dalszych poszukiwań... :-)

basia pisze...

Za każdym razem, kiedy przychodzę dotknąć swoim wnętrzem tej niezwykłej medytacji nie zagłębiam się celowo we wskazówki Twojego zapisu Danielu, ale przenikam zmysłami wymowę obrazu. Jestem tu kolejny raz i znowu odbieram ten obraz inaczej niż przy moich wcześniejszych wizytach. Dziś czuję w nim ogrom wszechświata, ciszę, spokój, błogość, różnorodność istnienia, siłę, potęgę natury, bogactwo wyobraźni, przeźroczystość powietrza, początki nowego życia, bezkresny horyzont, harmonijność odczuć, aż po wewnetrzne wyciszenie...Każdy element tego obrazu ma znaczenie, każdy zawiera przekaz jedyny w swoim rodzaju. Wyczuwam w tym obrazie bezcenną wartość wszelkiego istnienia...Kolory, cienie, światło wszystko to razem daje poczucie wytchnienia. Rozmarzyłam się razem z leżącym mężczyzną. Spoglądam na jego palec wskazujący, którym delikatnie coś zakreśla na skale albo patrzac na niego myśli o tym, co wartoby było jeszcze uczynić. Dzrewa zachęcają do przechadzki w ich cieniu...Zwierzęta czują się bezpieczne. Błogość...Cudowwne odczucia od ciepła promieni słonecznych, zapachu wody i lekkiego muśnięcia wiatru...:)

Przyjemnie było spontanicznie zagłębić się w to dzieło. Nie czytam, co zapisałam. Niech zapis wypływający z mojego wnętrza pozostanie takim, jakim jest. Bez poprawy nawet, jeśli coś zapisałam nieskładnie lub z błędem. Liczę na Twoją tolerancję dla swobody moich myśli Danielu i ślady moich odczuć zostawiam :)

Daniel Jerzy Żyżniewski pisze...

Miłośnik/popularyzator sztuki, muzealnik czy tym bardziej autor obrazu mają przeważnie wśród swoich największych marzeń to, w którym pokazywane przez niego dzieło prowokuje zwiedzającego do powrotów i ponownego kontemplowania... To prawdziwy sens obcowania z dziełem sztuki. Wracanie do niego, oglądanie go z różnych stron własnego wnętrza, w różnych stanach, nastrojach, porach... odkrywanie w świetle, które ciągle się zmienia...

Dziękuję Basiu, serdeczności :-)